Panna N. ocknęła się w nocy. Powody były co najmniej niejasne. W pierwszej chwili wydawało jej się, że czuje nad sobą odór 12 letniej whisky. Dopiero po drugim łyku zielonej herbaty, którą to parzyła co wieczór na wypadek stresujących okoliczności, zrozumiała co ja wybudziło. Śnił jej się duchowny i nie był to David. Freudowskim zwyczajem zaczęła analizować. Odrzuciła od razu koncepcję pójścia do zakonu, bo przecież nie cierpi połączenia bieli i czerni, a i kiedyś obiecała sobie, że jedyna czynność która przynosiłaby jej satysfakcję na klęczkach to cyklinowanie podłogi. Przypomniała sobie, że nie był to jakiś klecha tylko kardynał ! Bo jak inaczej ? – pomyślała. Nikt o niskiej randze nie odwiedzałby mnie w snach – istotny śniący to istotna figura pojawiająca się w snach. Ten niewątpliwy awans snu wywołał u niej szemranie w kąciku, bo pełnym uśmiechem tego nazwać nie można. Kolejne łyki herbaty, która miała przynieść ukojenie, wprawiły ją w dziwny hiper nastrój. Czyżby była posłodzona ? Przecież ja nie słodzę ! Hmm... mało istotne pomyślała – skupię się na kardynale. Zapaliła lampkę nocną, chwyciła za kartkę i przykładem przedszkolaka zaczęła rysować drzewko (była świadoma, iż jej umiejętności plastyczne zatrzymały się właśnie na tym etapie). Co kojarzy mi się z kardynałem ? – mmm...z jej gardła wydobył się niskiego tembru pomruk. Krzyż ? Nie – to stanowisko jest już obsadzone. Świecąca biżuteria ? zaraz...jestem przecież wroną, a nie sroką. Kolejny łyk herbaty miał skierować myśli na dobre tory. Cholera ! są tory ,a przydałby się jeszcze Bourbon. Kardynał, Kardynał, Kardynał... Kardio, Karyka, Kraken, Kardy... Kardynalne ! Tylko co Freud i ogólnie psychologia ma kardynalnego ? Westchnęła , popatrzyła na zegarek i uświadomiła sobie, że jeśli zaraz nie przytuli się do poduszki to prześpi, nadawaną przez SAT 1, poranną powtórkę Joanny D’arc. Zależało jej szczególnie na fragmencie w którym to Joanna, właściwym kobiecie swojej postury, barytonem narzecza dolnoniemieckiego mówi „Aber mein Konig”. Clic ! Wszystko zrozumiała. Jej sen mówił o kardynalnych cnotach. Czy to zbieg okoliczności iż taki sen przyszedł do mnie w ćwierćwiecze ? Podrapała się po głowie po czym odwróciła kartkę i zaczęła pisać : „jest ich 6...” :
1. Duchowość
Krzyż mam (nawet spory) , aniele boże znam, a do tego lubię wódkę – spiryt to spiryt, nie? Co więcej – gdybym wybrała się na kurs prawa jazdy to nauczycielowi wzrosłaby pobożność („mój boże” !). Nie dość, że jestem, to jeszcze mogę inspirować.
2. Wstrzemięźliwość
Tutaj mam prawdziwe pole do popisu – zakrzyknęła ! Skutecznie powstrzymuję się przecież przed sprzątaniem, a w szczególności zmywaniem podłogi (co więcej – jest tutaj pewna metoda – z trudem odrywając nogi od lepkich kafelków ćwiczę moje mięśnie czworogłowe) – szybko zerknęła pod kołdrę, a gdy wyjrzała, szemranie z kącika ust zamieniło się w pełen uśmiech. Skutecznie odkładam też wszystkie diety (po 1 bo po co, a po drugie bo ćwiczę właśnie wstrzemięźliwość)
3. sprawiedliwość
Trzeba mi oddać, że jestem bardzo elastyczna w tej kwestii – często uważam, iż sprawiedliwym jest, podczas wyznaczania obowiązków domowych, wyznaczenie mnie do przyprawienia sałatki. Innym razem sprawiedliwe jest gdy podczas zebrania opieprzam innych za to, że nie napisali tego, co mieli napisać, a usprawiedliwiam siebie swoim lenistwem. Dewizą jest rób tak jak Ci mówię, a nie jak sama robię.
4. Odwaga
Hm... w pierwszej chwili pomyślała o porównaniu się do jakiegoś zwierzątka.. hmm – suślica ! Ale nie, coś tutaj nie grało – suślice śpią przecież całe dnie, a ja funkcjonuję od wschodu do zachodu. Lwica ! No niech będzie. Zresztą muszę być odważna skoro każdego dnia wstaję po to, żeby stawić czoła niektórym ćwierćinteligentom. Trzeba być odważnym żeby rzucić się w wir życia.
5. Miłość
Zaczęła dumać...
Kocham mojego pieska, kocham moich rodziców, kocham brata, kocham przyjaciół. On pewnie też mnie kocha (Bourbon znaczy się). Może czasami się w tym gubię i nie wiem do końca, o co w niej chodzi, ale przynajmniej wiem co lubię.
6. Mądrość
W swoim stylu chrząknęła z pogardą, bo jest przecież osobą,która nie dyskutuje o sprawach oczywistych.
Ostatni punkt odhaczony.
Łyk herbaty, zaraz zaraz - a fe ! – zostały już tylko fusy. Pomimo tego, że sypiam jak w taborze, to jest to zadanie dla prawdziwej cyganki... wdech, wydech.
Jestem panną N., mam 25 lat. Posiadam wszystkie 6 kardynalnych cnót – jestem wspaniałym człowiekiem. Gdyby tylko skromność była na tej liście – napomknęła, to powinni mi dać z miejsca profesurę. CLIC ! Lampka zgasła. DOBRANOC.
[by O. - Dziękuję]