środa, 24 listopada 2010

JAK W BAJCE

W zimnej krainie, w zimnej mieścinie zimna zupełnie ona. Czarna wdowa w kropki mordo. Z myślami nieprzesianymi, marzeniami bez pokory, zdrową miłością własną.

Kochała często, krótko i niesprawiedliwie. Atos, Portos i Aramis, Sierotka Marysia, Bolek i Lolek, Pi i Sigma, Plastuś, Kulfon i Monika, Dzieci z Bullerbyn, Pan Kleks, a nawet Reksio - wszystkich ich miała. Po każdym szorstki brała prysznic. Krótkie to były rozdziały. Fraszki bez puenty, bajki niemoralne, baśnie dla dorosłych. Gdyby tak wrócić do krainy sprawiedliwie nieprzespanych nocy, pod skrzydła Królowej Śniegu. Gdyby tak raz jeszcze zdradzić z Małgosią Jasia...

W innej krainie, w innej mieścinie inna zupełnie ona. Kolorowy groszek. Mały, słodki kamyczek. Bo któż nie lubi kolorowych groszków, drobnych, cukrowych kuleczek? Rozpuścić się pod językiem, który na to zasługuje. Być kostką cukru, rozpłynąć się w gorącej herbacie. Robić im dobrze inaczej niż kiedyś. Trujący Bluszcz zgnił. Wykluła się Dziewczynka z Zapałkami. Nawet Kot w Butach nie smali już cholew.

Księżniczka na ziarnku prochu.

7 komentarzy:

  1. I o co tyle hałasu?

    To już nie ta Bajka. Co złego to krowie na miedzy. Dziewic u nas jak kot (tenże w butach) napłakał. Królewicze miast konno to na bi-cyklach pomykają a do ratowania cnoty im nie po drodze...
    Zagubione buciki walają się na schodach razem z majteczkami i suknią, czerwone pelerynki już tylko w sex-shopach uraczysz a królewny sypiają gdzie popadnie przez pięć dni w tygodniu...

    Andersen już nie ten...

    OdpowiedzUsuń
  2. Są też i takie księżniczki, które sypiają na własnym ziarnku grochu, chociaż im się ziarnko nieźle w plecy wżyna, chociaż mogłyby 5, a nawet 7! dni w tygodniu zostawiać buciki, suknie i majteczki w cudzych komnatach. I nawet jeśli im Andersen nie po drodze, nawet jeśli stary, poczciwy Andersen pasuje do tych czasów jak pięść do oka, to trzymają się go z sił całych, bo jednak wolą jego niż Power Rangers i Pokemony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Któż oceni kędy droga ?

    Są też i tacy Królewicze, którzy konno gnają przez całe życie. I do tych wież niezliczonych zaglądają. I tym smokom flaki wypruwają. I na te ostatnie piętra się wspinają. I ch** tam zastają. Bo Królewna już dawno uciekła z pierwszym lepszym, którego stać na helikopter...
    Więc cóż robić mają?
    Wsiadają wkur**eni na tego swojego osiołka. A w głowie powoli zaczyna im kiełkować dziwna myśl o wiatrakach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Są też i takie Królewny, które czekają na tego Osła...tzn. Królewicza na ośle tak długo, aż im warkocz rośnie do samego dołu wieży..a Królewicz nie przychodzi, bo postanowił najpierw wyobracać wszystkie dwórki, szwaczki i kucharki. Siedzą więc w tych wieżach i strach je oblatuje, że jak umrą, to się nawet nikt nie kapnie i myszy je zjedzą. Z tego strachu, krok przed osiwieniem, godzą się na świniopasa, szewczyka lub stajennego...

    OdpowiedzUsuń
  5. Warkocz to lipa!

    Doczepiany jakiś. Rzęsy i paznokcie też plastikowe.Jedyna długa rzecz u tych Królewien to lista wymagań.
    Każdy Królewicz stawający pod drzwiamy musi wypełnić test na inteligencje emocjonalna i 21 pytań z wiedzy o królewnianej logice.
    Pozniej przechodzi chceszt bojowy w postaci dąsów, fochów i przewracania oczami.
    Następny krok to autorytarne ustalanie długości łańcucha - broń boże gdyby miał na to wszystko własne zdanie.
    A na koniec przychodzi cios ostateczny: "Zamieszkajmy w mojej wieży!"

    Co więc począć?
    Szukać dalej tej Królewny czy zmieszkać na wsi?
    Czekać we wieży czy wyjść na spacer z psem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety - panowie królewiczowie uwielbiają Plastik-Fantastik. Plastik rzuca się w oczy, plastik jest sexy i plastik działa na ich wyobraźnię. Królewny-desperatki plastikują się więc, sztucznieją, tracą sukienkowo-kwiatkową niewinność. A po co? A po Królewicza, który - gdy już na plastik poleci i plastik dostanie - to na plastik zaczyna narzekać i na końcu stwierdza, że plastik to jednak jest be.

    To bajka o Królewnie Śmieszce i 7 Stereotypach?
    O Królewnie w dresie i papilotach i Królewiczu, który nie wynosi śmieci, a wieczorem w głowie mu browar i igrzyska? O miałkiej współwegetacji w ciasnej wieży (co za różnica czyjej)? To już nie bajka, to horror.

    OdpowiedzUsuń
  7. to bajka "nie moja bajka"...

    prawdziwi klólewiczowie nie lecą na plastik...

    wybacz brak weny...
    to nie był najlepszy dzień...

    OdpowiedzUsuń

Byle grzecznie