sobota, 13 października 2012

PODŁOGA


Gdzieś na podłodze między brudnym od rozlanego wina progiem sypialnianych drzwi a nowym sznurem do wieszania. Z dołu wyglądasz jak ktoś znajomy. Masz ten sam krzywy nos i ciemne włosy choć dłuższe. Może to ja od dołu, może ty widzisz siebie z góry. Brzuch puchnie. Podciągam się na łokciach żeby obejrzeć twoje kolano. Masz blizny jak moje, mocne jak moje łydki. To dobrze, że w końcu mogę być nikim lub tobą. Śmieję się bo to modne, a ty lubisz gdy się śmieję.
Wtedy możesz bić mi brawo albo ściskać moją pierś.

 W końcu i tak wybierzemy – ja ciebie i ty siebie. Pociągiem w siną dal. Ja sina, ty sina. Po co mówić. Potrzymamy się za ręce, pocałujemy czy coś. Potem ja ucieknę, a ty udasz, że się nic nie stało. Natapirujesz włosy, pomalujesz usta na czerwono. 

wtorek, 31 lipca 2012

MIJALNIK

To samo ciało, o którym mówiłam, że jest wiotkie, uplecione z grudek tłuszczu. Ciało nie moje, ale wyczuwalne. Ciało nie prężne, ciało takie, które czołga się przez dni i noce. Co było jasne - ciemnieje. Wilgotne wysycha, gładkie marszczy się i nabiera złego smaku. Codziennie o godzinie 23.17 świeże kwiaty podlewa się wódką. 

Ramię, które podskakiwało szkolnym korytarzem, dźwiga teczkę papierów. Na każdej kartce daty ostateczne, imiona, które właśnie się skończyły. Daty, które były raz na zawsze. Krótkie rzędy niedoświadczeń, niedomarzeń, niedomówień. Obcięte włosy, utracone błony, wyplute śliny. Te wszystkie obrzydzenia, których się nie poczuło, czekolady, których się nie zjadło, pieprzyki, których się nie popieprzyło. Krew z krwi, sól z soli, poczęcie z ducha świętego, Natalia z Brooklynu. 

środa, 18 lipca 2012

HAZEL

Hazel Ortega zdradziła mnie pocałunkiem. Nalałam jeszcze jeden kieliszek.Wino niemieckie, ser francuski, a Hazel prawdziwie meksykańska, pachnąca chilli i fasolą z mięsem. Do dna. Nieco chuda w kostkach, w biodrach miękka mamacita. Śniada Hazel. Kobieta o smaku wędzonej papryki. Z lśniącym od potu czołem mi chica latina. Nie malowała paznokci u stóp, u dłoni czerwony lakier, w dzbanku biała horchata. U niej się mówi kto milczy, ten żyje.