czwartek, 17 czerwca 2010

PĘKAJĄCA CZEKOLADA

Z zachwytem stwierdziłam, że potrafię przez pięć godzin milczeć. Absolutnie, całkowicie, głęboko, przejmująco, wszechstronnie, powoli, z namysłem, z rękami w kieszeniach, ze wzrokiem za horyzontem, z zieloną chustką na szyi, z językiem za zębami, cicho, w jednym tempie, rytmicznie, bezwstydnie pięć godzin milczeć.

Z niedowierzaniem stwierdziłam, ze potrafię przez pięć godzin słuchać. Wędki w wodzie, piłki w powietrzu, monety na ladzie, piasku pod butami, dzwonka roweru, szelestu ortalionu, skrzydeł w powietrzu, zwiniętych żagli, zielonego światła, kapiącego kranu, pękającej czekolady, żarówki w lampie, skwierczenia oleju, trzaskającego kurzu, smsa co nie przyszedł, uważnie, odważnie pięć godzin słuchać.

wtorek, 15 czerwca 2010

CHOROBY CYWILIZACYJNE

Zarówno poligamia jak i monogamia przenoszone są drogą kropelkową.

Im więcej kropelek tego samego osobnika gatunku Homo Masculinus Erektius, tym większa jest szansa -[corrigenda]- tym większe zagrożenie zarażenia monogamią. Monogamia jest obecnie najbardziej rozpowSZechnioną chorobą cywilizacyjną. Zapadają na nią głównie kobiety. Naukowcy wciąż nie odkryli, skąd wysoka podatność płci żeńskiej na zakażenie wirusem choroby. Podejrzewa się, że w pierwszej kolejności wirus atakuje układ sercowy. Objawami są:
- przyspieszone bicie serca
- mdłości (kobiety często nazywają to "motylami w brzuchu")
- bezsenność
- zanik łaknienia
- problemy z koncentracją
- halucynacje (chore często mówia o pięknych oczach i wyjątkowo długim penisie)
- niewytłumaczalna potrzeba mówienia nieprawdy (kocham tylko ciebie, nie udawałam)

Nie istnieje jeden okres rozwoju choroby - dla każdej zarażonej jest on inny (waha się od kilku godzin do kilku miesięcy a nawet kilku lat). Prowadzi do społecznego zgonu, przed którym następują okresowe wymioty, znaczne powiększenie i zaokraglenie brzucha. W fazie agonalnej kobieta odczuwa silne i bolesne skurcze w okolicach podbrzusza, następnie multiplikuje. Po tej fazie dość szybko następuje śmierć osobowości.

Wskrzeszenie jest trudne, ale terapeuci, wino i przypadkowy seks dają dobre rezultaty. Odnotowuje się coraz więcej przypadków częściowego wyleczenia; całkowite wyeliminowanie wirusa jest rzadkie. Kobiety wykazują tendencje do wielkokrotnych zakażeń.


Poligamia kobieca jest rzadką przypadłością. Do zakażenia dochodzi w wyniku kontaktu z kropelkami osobników Homo Masculinus Erectius. Im więcej rodzajów kropelek, tym większe prawdopodobieństwo zachorowania. Oprócz notorycznego niewyspania, permanentnego podniecenia i lekkich otarć w miejscach intymnych nie odnotowano żadnych poważniejszych dolegliwości. Zakażone poligamią niesłusznie uważa się za groźne dla otoczenia, chore nie wykazują zachowań agresywnych. Ponadto posiadają doskonale uregulowaną gospodarkę hormonalną, wysoki współczynnik samozadowolenia i niezwykle rozwinięty instynkt samozachowawczy.

Na listę najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych WHO poligamię wprowadziła organizacja Szowiniści-Parówy-Ćwierćinteligenci lobbująca na rzecz odgórnego nakazu przypisania każdego urodzonego dziecka płci żeńskiej do conajmniej jednej kuchni, trzech garnków, dwóch odkurzaczy. W ramach zadośćuczynienia S-P-Ć zaproponowała, aby kobiety same mogły zdecydować, którego mleczka do szorowania chcą używać, a także jakim modelem miotły latać po zakupy.

Kobiety zarażone poligamią rzadko zgłaszają się na leczenie. Odnotowane przypadki leczenia poligamii następowały zawsze na wniosek rodziny i w wyniku skomplikowanych procedur społecznego ubezwłasnowolnienia chorych.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

BAJKI DLA DOROSŁYCH

Dziś nie będzie o seksie, bo temat mi na dziś wypłowiał. Dziś będzie o tym, co na końcu seksu. Bo jak (no przecież słusznie i jedynie słusznie) mówią nam mądre głowy od współżycia - orgazmy kobiece są trzy: pochwowy, łechtaczkowy i udawanay. A że ten ostatni najpopularniejszy, najlepiej wszystkim znany, najszerzej praktykowany (paniom współczujemy, z panów się śmiejemy) i najbardziej niezrozumiały - spuśćmy (ojjjjj...) na niego zasłonę milczenia...

... albo nie. Trzy słowa do panów prowadzących: Otwórzcie kurwa oczy. N i e k r z y c z y m y! Jęczymy - owszem. Stękamy - jak najbardziej. Wijemy się - często. Nieruchomiejemy, głęboko oddychamy - najczęściej. Wiem wiem - w bajkach jest inaczej. W bajkach one się drą jak opętane, wydymają usta i w ogóle robią jakieś dziwne voodoo ruchy i krzyczą jakimiś zaklęciami (o taaaak o nieeeee o ja pierdoleee -> no pierdolisz pierdolisz moja droga). Takie bajki możecie między bajki włożyć. Kto wierzy - ten frajer.

W bajkach księżniczki zawsze są cycate, na wszystko gotowe i choćby im wciskano do gardeł pięć rur na raz - są wniebowzięte, i mimo, że krztuszą się i dławią - starają się uśmiechać i pokazać z całych sił swoje dogłębne i dogębne zadowolenie.
Bo przecież każda kobieta uwielbia, gdy coś jej się wciska na chama do gardła, do pochwy i chuj wie gdzie jeszcze. Uwielbia i jest wdzięczna, tak wdzięczna, że na końcu wyzywa cię od bohaterów, ogierów, adonisów i błogosławionych penisów. A teraz - mój drogi - wepchnij sobie do gardła ogórka i pokaż mi jaki jesteś szczęśliwy i jak szarpie tobą podniecenie.

A co jest na końcu tego tańca poplątańca? Na końcu zawsze jest End i zawsze Happy - gdziekolwiek pragnąłbyś zostawić niezliczone ilości swoich zapieprzających w kisielu wiernych giermków - księżniczka przyjmie ich wszędzie. Oczywiście najbardziej lubi jak strzelasz jej pociskiem miłości między oczy albo wprost do gardła żeby mogła się ewentualnie zakrztusić raz jeszcze. Call me McLovin bejbe.

Potem pół godziniki dla słoninki i romansu sequel. Cóż za niezliczona ilość możliwości! - między cycki, ręką jedną, ręką drugą, liznąć, dmuchnąć, chuchnąć, od tyłu, od przodu, na stole, pod stołem, na szybko, na ostro, na głowie, na rzęsach... a ona wciąż krzyczy! Niesamowita kobieta - któż by takiej nie chciał! Toż to bajka! bajka! Ach mieć taką własną porno-princessę... bajka.

Wróćmy do początku. A na początku było o końcu. Wróćmy więc do końca. Łechtaczkowy i pochwowy. Kto zna tylko te, ten biedny. Głaskany, krzesełkowy, okresowy, dmuchany, całowany i ostatnio odkryty - szyjny. I to wciąż tylko niewielka ich część. Rodzajów jest wiele, kombinacje niezliczone, a która nie poznała jeszcze żadnego i odstawia szopkę "po" - sama sobie winna. Po co jest seks? Po orgazm. Zapisz, zapamiętaj, stosuj.

piątek, 11 czerwca 2010

BULWAR

Było słońce i lekki wiatr. I choć powinno pachnieć morzem, pachniało rumiankiem i wyciągniętymi prosto z gleby ziemniakami. Były kolorowe nastolatki, modni rowerzyści, psy, suki, lody na patyku, gołe stopy, był brunet wieczorową porą, wszędzie były łabędzie.
Była też pani w eleganckich pantoflach, jej trzy zająco-psy, była stara, brzydka matka ze starym brzydkim synem, był mały rudy chłopiec z diastemą i jego piękna matka z oliwkowo-złotą skórą.
Była dziewczyna w spranych dżinsach na holenderskim rowerze, był stary człowiek i morze, byli piwopijcy, drabinkołazi, ławkowicze, był on w garniturze i ona z pękiem róż.

Byłam też ja. W sukience w kwiatki, trampkach i fryzurze na bylejak. Oparta o barierkę na końcu świata. Stałam i sprawdzałam, czy pozielenieję jak te kamienie na dole. Nie pozieleniałam. Najbardziej odpowiednia wydawała mi się tęsknota. Tak - to było uczucie bardzo na miejscu, odpowiednie i pasujące do obrazka. Postanowiłam zatęsknić. I byłam tam tylko po to, żeby on mógł napisać te swoje kilka wersów.

O tym, że znowu przyszła, że znowu oparła się o barierkę, że jak zwykle miała trampki. Że była zamyślona, stęskniona i na pewno na kogoś czekała. Choć nie wiedziałam gdzie, to na pewno siedział tam ze swoim stosem kartek, śmiertelnie wstydliwy, z ukrycia spoglądał i pisał o największej nieszczęśliwej miłości, która nigdy się nie wydarzy. Cały rozgorączkowany, rozżalony, rozpalony, niespełniony. Co to za ona? Jak ma na imię, po co przychodzi, czy pod sukienką ma bieliznę, jak smakuje i jak pachnie?

Stałam tak więc, bananowe dzieci puszczały w eter ryk motorówki. W oddali zamek z dwoma wieżami - bez króla i królewny. W drodze powrotnej minęłam ją, jej brzuch i jego, który trzymał ją za rękę. I jak to dalej będzie? Jak będą się kochać i pożądać, gdy on zobaczy, jak jedyna rzecz, która ich łączy trzaska, pęka, wypluwa krew, dziecko i łożysko? Co stanie się z wszechobecną, niemożliwą do zwalczeniem pokusą seksu, gdy zobaczy, jak wraz z dzieckiem, pod wielkim napięciem, w bólu i pocie, ona wydaje na świat dziecko, a wraz z nim fekalia?

Ta mała to kurwiszon - usłyszałam za plecami. Wesoła pogawędka przyjaciółek. Przede mną pan w skórzanej kamizelce, klapkach i skarpetkach i jego dostojna i przystojna żona. Dwa duże sznaucery, chłopiec z piłką, dziewczyny na deskorolkach.

W drodze do domu miałam przed oczami twarz pękającej pochwy. Ukłuł mnie komar. Swędzi.

środa, 9 czerwca 2010

CZUŁE SŁÓWKA

Wargi sromowe to nie brzmi ładnie. Ani pochwa, ani macica, ani łechtaczka - nic z tego nie brzmi ładnie. No może jeszcze łechtaczka... ale lepiej łakotka, głaskotka, przelotka, pieszczka, przyjemka... Trzeba jej szeptać, dopieszczać słowami, obiecywać, całować, doceniać...

Penis to nie brzmi ładnie. Ani moszna, ani jądra, ani prostata - nic z tego nie brzmi ładnie. I niczego z tego ładnie nazwać nie umiem. I choć G o kocham miłością szczerą, gorąca, pierwotną i bezpłodną, nie potrafię powiedzieć mu słodko, nie potrafię szeptać pieszczotliwie. Gdy słyszy czułe slówka, chowa się, kurczy bojaźliwie, jakby słowo wiotkie odbierało mu całą penisowatość, całą spermodajną moc, całą prężną dumę.

Więc nie mówię mu ładnie ani czule. Wtedy on z wdzięcznością wlega, przylega, wije się, tańczy, płacze, w końcu ulega...

I znowu czekam, żeby mu nie powiedzieć czule, żeby nie szeptać, nie drażnić językiem słów słodkich, podrażnić językiem żywym...

PO DRUGIEJ STRONIE PIERNIKA

Wybudowałam chatkę piernikową. Piękna to była chatka - słodka, pachnąca, kolorowa. W środku ciemnego lasu, z dala od ludzi, hałasu, ciekawskich spojrzeń i wścibskich nosów. Tylko ja, wrony, kruki i mój czarny kocur Pucek. Czasem zajrzał jakiś pająk, jaszczurka, nietoperz. Byłam kobietą szczęśliwą, spełnioną. Czytałam książki, pichciłam zupy, czasem eksperymentowałam z trawką. Starzałam się z godnością, bez presji bycia wiecznie młodą, bez operacji plastycznych nosa, bez usuwania brodawek, liftingu piersi i zajęć korekcyjnych na krzywy kręgosłup. Spacery po lesie, rzucanie w kota jarzębiną, lukrowanie dachu. Suszyłam pokrzywę na zimową herbatę, robiłam naszyjniki z kurzych łapek. W chwilach wieczornej nudy wykurzałam myszy z dziur i patrzyłam jak Pucek w pogoni za nimi dostaje kota.

I żyłam tak w błogości i leśnej ciemności do dnia, gdy przyszli O n i. Mała, krzykata dziołcha w warkoczykach i jej chudy, złośliwy brat. Ciągnął ją za te dwa jasne ogonki, a ona gryzła go w rękę. Popychali się, deptali sobie po butach, krzyczeli aż mi się Pucek za piecem schował. W okna mi pukać zaczęli, od czarownic wyzywali, języki pokazywali... i stało się - pożarli część mojego pieknego domu. Tego, który z takim trudem piekłam, ozdabiałam, kóry tak kochałam. Zniszczyli dom, podeptali bezpieczenstwo i wytknęli w garbaty nos, żem brzydka. Hormony mi zawirowały, cukier skoczył, oko zbielało. Miotłą chciałam pogonić, to mnie za kiecę ciągnęli, kapelusz z głowy strącili...

Nie byłam sobą, amok jakiś... zwabiłam ich do izby, wrzuciłam do pieca. Teraz ludzie palcami wytykają, mówią, że to zła kobieta była. A ja? - Nie. Nie czuję się winna. Zniszczyli mi życie.

Baba Jaga

MAMO, TATO - POZNAJCIE...

Długo to trwało nim się doigrała. Chodząca z przyklejonym do twarzy uśmiechem, wiecznie szczęśliwa i pogwizdująca Natka Boska skusiła licho.

- Poznamy go w końcu? - zagaił Mamut pobłyskując tryumfem w okragłym oku.
- Kogo? - bąknęłam tyle przyjaźnie, co odczepnie i ostrzegawczo.
- No GO! Tego jego, co nim tak pogwizdujesz aż nie do wytrzymania - nie odpuszczała i nie zamierzała, choćbym bąkała i robiła uniki niczym Kijanu Riws w Matriksie.
- Nie wiesz, co czynisz niewiasto - odparłam zwycięsko przewidując maminą klęskę.
- W niedzielę na rosół i kluski śląskie przyjedźcie. Mięso lubi?
- Lubi.
- No to normalny.

Co tu dużo... Kochałam go. Kocham. Nie przynosi kwiatów, nie przytula, nie kupuje bułek ani tamponów. Ale do kurwy nędzy - miłość to bułki z rana i tampony co 30 dni? Dobrze nam razem... oooo... dobrze... dobrze... jeszcze... dobrze... przywiązani jesteśmy do siebie. Małomówny, dobrze zbudowany, bez pretensji, bez zazdrości, bez deski kiblowej zostawianej w górze. Niestety z Chin, poza tym ideał.

Mamut w najstrojniejszej sukience i z odpustowym makijażem. Big Z w kamizelce, krawacie i odświętnych spodniach dresowych. Stół nakryty, czerwona kapusta paruje. Nawet Bourbon jakiś skupiony, dostojny, nie waruje przy stole, w koszyku, grzecznie. Ja w trampkach. Kochanek w pudełku. Odchyliłam wieko, błysnął w słońcu jak zwykle gotowy i chętny. Mamut pobladł. Zeus zdjął krawat, Bourbon prychnął i odwrócił się do mnie dupą.
Obiad zjedliśmy w atmosferze wielce niesmacznej. Po deserze kupiłam Djuracele - czas do domu.

wtorek, 8 czerwca 2010

NATKA BOSKA TJUNINGOWA

W konkursie na najlepszego sobowtóra Natki Boskiej, Natka Boska (Oryginalna - gwarancji brak, instrukcji obsługi również) zajęła 4 miejsce.

Miejsce 1: Natka Boska (Od Siedmiu Boleści) - długie nogi, blond włosy, usta silikonowe, piersi raczej też. Mówi, że kocha ludzi, wszystkich, a najbardziej bogatych i pięknych - po francusku, hiszpańsku, po polsku, od przodu i tyłu i czasem na boku bo jest romantyczką. Publiczność wyła z zachwytu (zwłaszcza w momencie, gdy Natka Boska Od Siedmiu Boleści tak serdecznie zakołysała zgrabną i opaloną pupą - Sun Craft Turbo 15 minut 4 razy w tygodniu - że widać było czerwone wciąż ślady po robionej dzień wcześniej depilacji w stylu brazylijskim okolic intymnych) i to prawdopodobnie zaważyło na decyzji żyri, które miłośniczce słońca, ludzi i różowego lateksu przyznało pierwsze miejsce na podium, decyzję uzasadniając globalizacją, modą na pop, potrzebą chleba i igrzysk.

Miejsce 2: Natka Boska Bamboska: czarnoskóra, czarodziejska, egzotyczna, 3 doktoraty, 4 własne firmy, małe stopy, jędrne uda, ładnawa lecz nudna. Ani publiczność ani żyri - nikt nie rozumiał co mówiła i jakim językiem mówiła. Ale była Afrykanką i coś jej trza było dać - poprawność polityczna.

Miejsce 3: Natka Boska Z Eastwick: dziwna więc chyba fajna, chuda więc chyba ładna, po studiach więc chyba mądra, włosy długie więc chyba sexy, kapłanka njuejdż więc chyba intrygująca, chyba oryginalna. Żyri nie potrafiło uzasadnić wyboru, obficie się śliniło, kiwało na boki mrucząc coś pod nosem, potem natarło się czosnkiem i zgodnie stwierdziło, że taka mogłaby być N. Boska... chyba.

Natka Boska Oryginalna Poza Podiumowa przeszła bez echa. Zachwytu nie było, pucharu nie było, wywiadu dla Fucktu nie było. Nagroda pocieszenia - kupon do Piccahat (druga picca i dzbanek coli gratis).