Dziś nie będzie o seksie, bo temat mi na dziś wypłowiał. Dziś będzie o tym, co na końcu seksu. Bo jak (no przecież słusznie i jedynie słusznie) mówią nam mądre głowy od współżycia - orgazmy kobiece są trzy: pochwowy, łechtaczkowy i udawanay. A że ten ostatni najpopularniejszy, najlepiej wszystkim znany, najszerzej praktykowany (paniom współczujemy, z panów się śmiejemy) i najbardziej niezrozumiały - spuśćmy (ojjjjj...) na niego zasłonę milczenia...
... albo nie. Trzy słowa do panów prowadzących: Otwórzcie kurwa oczy. N i e k r z y c z y m y! Jęczymy - owszem. Stękamy - jak najbardziej. Wijemy się - często. Nieruchomiejemy, głęboko oddychamy - najczęściej. Wiem wiem - w bajkach jest inaczej. W bajkach one się drą jak opętane, wydymają usta i w ogóle robią jakieś dziwne voodoo ruchy i krzyczą jakimiś zaklęciami (o taaaak o nieeeee o ja pierdoleee -> no pierdolisz pierdolisz moja droga). Takie bajki możecie między bajki włożyć. Kto wierzy - ten frajer.
W bajkach księżniczki zawsze są cycate, na wszystko gotowe i choćby im wciskano do gardeł pięć rur na raz - są wniebowzięte, i mimo, że krztuszą się i dławią - starają się uśmiechać i pokazać z całych sił swoje dogłębne i dogębne zadowolenie.
Bo przecież każda kobieta uwielbia, gdy coś jej się wciska na chama do gardła, do pochwy i chuj wie gdzie jeszcze. Uwielbia i jest wdzięczna, tak wdzięczna, że na końcu wyzywa cię od bohaterów, ogierów, adonisów i błogosławionych penisów. A teraz - mój drogi - wepchnij sobie do gardła ogórka i pokaż mi jaki jesteś szczęśliwy i jak szarpie tobą podniecenie.
A co jest na końcu tego tańca poplątańca? Na końcu zawsze jest End i zawsze Happy - gdziekolwiek pragnąłbyś zostawić niezliczone ilości swoich zapieprzających w kisielu wiernych giermków - księżniczka przyjmie ich wszędzie. Oczywiście najbardziej lubi jak strzelasz jej pociskiem miłości między oczy albo wprost do gardła żeby mogła się ewentualnie zakrztusić raz jeszcze. Call me McLovin bejbe.
Potem pół godziniki dla słoninki i romansu sequel. Cóż za niezliczona ilość możliwości! - między cycki, ręką jedną, ręką drugą, liznąć, dmuchnąć, chuchnąć, od tyłu, od przodu, na stole, pod stołem, na szybko, na ostro, na głowie, na rzęsach... a ona wciąż krzyczy! Niesamowita kobieta - któż by takiej nie chciał! Toż to bajka! bajka! Ach mieć taką własną porno-princessę... bajka.
Wróćmy do początku. A na początku było o końcu. Wróćmy więc do końca. Łechtaczkowy i pochwowy. Kto zna tylko te, ten biedny. Głaskany, krzesełkowy, okresowy, dmuchany, całowany i ostatnio odkryty - szyjny. I to wciąż tylko niewielka ich część. Rodzajów jest wiele, kombinacje niezliczone, a która nie poznała jeszcze żadnego i odstawia szopkę "po" - sama sobie winna. Po co jest seks? Po orgazm. Zapisz, zapamiętaj, stosuj.
poniedziałek, 14 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na wieki wieków Amant!
OdpowiedzUsuńa.