niedziela, 12 września 2010

STUKOSTRACH

I tak sobie trwamy w półnonsensie - ja i on - mój prywatny, wewnętrzny Stukostrach. Stukamy się, straszymy, stukamy na pogodzenie i godzimy w strachu. Wypycha mnie z łóżka, tuczy jabolem jak gęś jakąś, a rano lewatywa i od nowa. Taka jest między nami zmowa- żeby nic i nigdy na całość, żeby wszystko po połowie. Bo tak to teraz działa sprawnie - wszystko na pół. Kochać nie wolno na zabój i nienawidzić do obłędu też nie. Wolno za to letnio, letnio i wolno nam wolno. Poskubać ale nie ugryźć, popłukać ale nie połknąć, pochylić się ale nie wypinać. Pokaż ramiączko tajemnicza kobieto, ale zasłoń sutki dziwko. Bądź letnia, letnia bądź.

Stukostrach trzyma smycz. A na smyczy pies, co wyje do księżyca, pies co chce, ale się boi, pies wierny ale mierny. Miernota to taka kobieta, co wszystko robi na pół. Na pół je i śpi, na pół jej zależy a na pół nie, na pół się oddaje, na pół żyje. Tylko swoje pół litra wypije w całości i w całości umrze. A jak w szklance jest pół, to dolewa do pełna choć ręka jej się trzęsie. Duszkiem wypija to piwo w połowie rozgazowane co je sobie sama nawarzyła. W nocy będzie spółkować ze swoim Stukostrachem. Dziś odda mu się cała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Byle grzecznie