Przyzwyczajanka to proces męczący. To proces całożyciowy. Proces kończący się wyrokiem dożywocia. Dożywocie dla każdego. Dożywocie, dożywoooocie, kup pan dożywocie! Dożywocie za pensa! Dla pani, pana! Dożywoooocie! Kupujcie dożywocie!..
W przyzwyczajance chodzi o to, żeby się przyzwyczaić. Do tego się przyzwyczaić, że jeden to nigdy dwa nie będzie. Nigdy. Bo jeden to jeden i basta. I o to chodzi, żeby sie z tym oswoić, pogodzić, żeby się z tym pokochać. Pokochać się ze swoim jeden. A twoje jeden to ty. Ty i tylko ty. I kłamią jeśli mówią, że ty i ono to wy, bo to przecież jedynie ty i ono, to jedynie jedno plus jeszcze jedno.
W przyzwyczajance wygrywa ten, kto bierze swoje dożywocie na klatę, wyciska je do końca w pojedynkę i wypija wszystko, co wyleci. Co z tego, że kwaśne. Na zdrowie.
wtorek, 6 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja to rozumiem, prosze Pani.
OdpowiedzUsuńAle nawet najwieksi bokserzy koncza kariere, a prawdziwych bohaterow poznaje sie po tym jak koncza.
Napijmy sie.