wtorek, 7 grudnia 2010

NA PIĘCIOLINII

Nie- nie chodziłam do szkoły muzycznej. Może dlatego nie wiem, na jaką nutę zagrać. Ćwiczę, ile wlezie, a tu wciąż fałsz, fałsz, fałsz...

Gram w tonie zdziry - kiepskie solo. Mało wiarygodna, krótko wytrzymuję, nie łapię oddechu jak trzeba, brak tchu. A wieczorem kręci się w głowie i wciąż szumi w uszach.

Gram spokojnie- nikt nie słucha. Nie przebijam się przez huk, szum, całą orkiestrę dętą.

Chcę grać pierwsze skrzypce - nie potrafię. Może doskonały słuch, czucie, zwinne palce i klasa to nie ja. Drugimi, trzecimi nie chcę być...

Wciąż słyszę te dobre rady - nie graj! bądź sobą! O mamusiu... czyli kim... czyli gdzie... czyli jak.

Pomysł miałam też taki, żeby nie grać, tylko tańczyć jak mi zagrają. Plączą mi się nogi. Potykam się. Wytykanie palcami i chichot jakiś.

Kupię w końcu tego blaszaka. Usiądę na parapecie. Zgaszę światło. Zacznę grać. Nie wiem czy zgrabnie, czy niezręcznie może. Albo usłyszysz, albo nie.


7 komentarzy:

  1. no ta...

    można jeszcze śpiewać lub wiersze recytować...
    albo po prostu docenić ciszę?

    ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhm... można..

    ponoć cisza nie tylko mówi wyraźniej, ale też słyszy dokładniej..

    z drugiej strony nawet ci, którzy lubią ciszę, lubią czasem głośne brawa, albo chociaż jakiś pomruk uznania czy akceptacji

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak.

    można żyć dla siebie a nie dla braw...
    lub stwierdzić że "brak lecących pomidorów i jajek jest wyrazem uznania...

    ~

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla braw nie, ale jak długo można tylko dla siebie?

    czasem pojawia się taka dziwna potrzeba, żeby jednak komuś coś dać, dać coś z siebie, od siebie.. i żeby ktoś to przyjął, zaakceptował.

    OdpowiedzUsuń
  5. dawać można...

    ale wymagać żeby przyjął...
    i jeszcze zaakceptował ?
    to już za dużo... i nie zależy to od Ciebie tylko od tego kogoś...

    ~

    OdpowiedzUsuń
  6. Poucz mnie jeszcze...

    Potrzeba to nie wymaganie...nie wymagam, jest mi to jedynie potrzebne.. Kiedy się coś oferuje, zawsze trzeba się liczyć z odmową. Mam wprawę w akceptowaniu "nie".

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze...

    Co Ci jest potrzebne do szczęścia?
    Tak bardzo uzależniasz swoje szczęście od tego "czegoś", że zapominasz być szczęścliwa sama dla siebie?
    Wydaje Ci się że jak już to "coś" dostaniesz to skończą się Twoje wszystkie problemy? Że zaczniesz być szczęśliwa i w końcu wyjdziesz na prostą?
    Czy nie widzisz jak dużo czasu i energii tracisz na bycie nieszczęśliwą?

    Zaaraz mi napiszesz że nawet jesteś szczesliwa i usmiechnieta, że ja nie mam racji, że się wymądrzam i żebym już nie mowil takich glupot i nie oceniał Ciebie...
    A za dwa dni pojawi się kolejna notatka o prozie życia i braku ciepła...

    ~

    OdpowiedzUsuń

Byle grzecznie