Onanistów szczerze żałuję. Samozadowolenie narzędziem może być, ale nie celem. W nierealnym świecie żyją ci, którym odwagi brakuje na seks prawdziwy. Na pot i krew i krzyk i dzieci niechciane i choroby weneryczne. Na lizanie, gryzienie, ssanie i dmuchanie. Nie po to jesteśmy, żeby marzyć. Po to zaś, żeby w rzeczywistość myśli obracać. Żeby z mgły kształty ciosać, żeby wiatr skraplać. Żadna to odwaga, wyczyn żaden o skoku z krawędzi rozmyślać. Na krawędzi stanąć, w dół spojrzeć, ręce rozłożyć i krok do przodu zrobić - tak po odwagę się dłoń wyciąga. Wyciągnąć też jeszcze nie wszystko. Bo oczy w locie otworzyć - to już odwagę złapać, w rękach ją trzymać, z bliska oglądać i dotykać. Marzenia w realne zamieniać. Realne w palcach obracać.
czwartek, 13 stycznia 2011
ONANIŚCI
Gadanie i marzenie to jak walenie konia. Niby jest przyjemnie, niby ulga, a jednak sztuczne to trochę. Jednak chciałoby się czegoś innego, czegoś prawdziwego. Ale przecież ręka jest prawdziwa i koń również , to o co chodzi? Ano o to mili moi, że jednak to namiastka jedynie. Jak słodzik zamiast cukru, albo jak cola bez cukru - zero kalorii, ale też zero smaku. I tak samo z marzeniami - zero ryzyka, ale przyjemności też jakoś niewiele. I bzdura to wielka, drogie dzieci, że trzeba być odważnym i mieć marzenia. A cóż to za odwaga - pytam ja was - oprzeć rękę na łokciu, a na ręce głowę i zanurzyć się w odmętach fal mózgowych? O smakach myśleć, lecz smaków nie poznawać, zapachy sobie wyobrażać, lecz zapachów nie czuć? Co to za odwaga doznania kreować, lecz doznań nie zaznawać?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobry art:)
OdpowiedzUsuńZaklaskałbym gdybym tylko mógł;)
Szczera prawda. Tylko po przeczytaniu początku posta, naszła mnie myśl: skąd możesz wiedzieć, jak to jest walić konia? :)
OdpowiedzUsuńZaznała już niejednej metafory, to wie.
OdpowiedzUsuń