czwartek, 30 września 2010

ROZMOWY O NICZYM

Porozmawiajmy sobie o niczym. O tym, że znów spałeś za długo a rano skończyły się papierosy. Że czasem tęsknisz, ale nie za często. Że to dość trudne być jakimś. I może nie jesteś żaden skoro nie jesteś jakiś. Miło byłoby posiadać grubą kreskę, tłusty, flamastrowy kontur. Kończyć się dokładnie tu, a zaczynać tam właśnie. Móc powiedzieć oto ja - taki właśnie jestem, to lubię, tych kocham, nienawidzę tego i tego. Wiedzieć czego się chce nie tylko czego się nie chce. To dziwne posiadać jedynie antytezę, tezy nie posiadać.
Byłoby ulgą wielką zawrzeć siebie samego w foremce jak do pieczenia ciastek. Wlać się gęsto w metalowe obramowanie, wypiec na rumiano i być już takim stałym i chrupiącym.
Potem już tylko lukrowanie. Lukrujcie, chrupcie i chwalcie, że taki pyszny, że w smaku taki wyraźny.

Pogadajmy zupełnie bez głębi. Że kolejny wieczór przy barze, że znów przytulane cudze dzieci, chwalone cudze żony i kochanki. I powrót do domu z taksówkarzem znajomym bądź na piechotę. Że w portfelu zdjęcie kobiety zbyt młodej i nieswojej. Miało być inaczej, miało być ciepło i w końcu dla kogoś. Bo ileż można dla siebie i sobie tylko.
Potrzeba banału dla dwojga.

1 komentarz:

Byle grzecznie