niedziela, 17 kwietnia 2011

ZŁY FORMAT

Gwiżdżę. Na tych ludzi. I te sznurki co w dole. I Cataline. I Land. I te pudełka z Szuflandii. I egoizm, którego nigdy nie było. Na palmy w niedzielę. Na zły format i niezapisane ikserki. Na katakumby, na zaspanie. Na pięć kilo mniej czy więcej. Na święta bez jajek i Mamy. Na jestem świnią. Na brzydką zapalniczkę i głupią pidżamę. Na ukradziony sok mangoorange. Na spleśniałą cytrynę. Na płacz i zgrzytanie zębów nie. Na kewinsamwdomu nie. Na mniej włosów. Na zimno. Na ciepło. Na wynos. Na miejscu. Na opak. Na siłę. Na wskroś. Na odległość. Na odpierdol. Szakalaka. No to frugo. Mniej niż zero. Kryzysowa narzeczona.

1 komentarz:

  1. gwiżdż głośno i z echem, byleby tchu i sił przepony na gwizdanie wystarczyło.

    OdpowiedzUsuń

Byle grzecznie